„Pogoda lasu niech będzie z tobą” – pamiętam jak urzekł mnie ten wers wiersza, gdy byłam nastolatką. Usłyszałam go w radio. Był jak dobra wróżba na przyszłość, delikatne jak muśnięcie po twarzy błogosławieństwo.
Teraz pogoda lasu wisi nad moim dachem, wkrada się przez okna do środka domu, wita na progu szumem i świergotem.
Brama lasu, którą mijam w drodze jest skrząco – złota. Gdy przejeżdżam pod nią, sypie pod koła brokat liści. Łagodne złote fale omiatają moje auto i ledwo powstrzymuję serce, by nie pękło z wdzięczności.
Wszystkie odcienie złota: od czerwonego, przez pomarańczowe, różowe, spatynowane, zielonkawe, rdzawe aż po brunatne układają się w misterną płaskorzeźbę jesiennego lasu. Nie sposób dostrzec okiem wszystkich szczegółów, nie sposób przeniknąć zamysłu twórcy.
Może tylko to podpowiedziane wierszem Jego błogosławieństwo:
„Pogoda lasu niech będzie z tobą.”
Niech będzie zawsze
wszędzie
i z tobą.
niech bedzie
ja jezdze rowerem przez zlote liscie
A ja po królewsku kroczę po rdzawo-mahoniowych kobiercach. No może nie całkiem po królewsku, jeśli z pracy…
Po krolewsku, jak najbardziej 🙂