Jedziemy rankiem we trzy do szkoły. Na dworze prawie mróz, ale w radiu skoczna muzyczka, więc nie zważając ani na porę, ani na oczy innych uczestników ruchu drogowego zaczynam pląsać w aucie.
Hania patrzy na mnie zza kołnierza kurtki. Oczy jej iskrzą śmiechem.
– Tata też wczoraj tak robił jak wracaliśmy – kwituje moje wyczyny.
– Jak to mówią: „trafił wariat na wariata” – odpowiadam i pląsam nadal niezrażona.
Ciężki los mają nasze dzieci z nami:)
Kiedyś, dawno temu moja mama, ucząc się do egzaminu na prawo jazdy, pytała instruktora, co kierowcy wolno robić w czasie jazdy. Odpowiedział, że wszystko, o ile obie ręce pozostaną na kierownicy, nogi na pedałach, a oczy wpatrzone będą w drogę. Mam nadzieję, że pląsajac stosowałaś się do tej zasady 🙂
Tak, tak. Wszystkie zasady zachowane Łyżeczko. Ale i tak da się pląsać;)
Wasze dzieci to szczęściarze:) Każdy ma czasem prawo potańczyć w aucie:)
a co za rozrywka dla reszty świata:) Uważam, że należy ubarwiać innym szare jesienne poranki;)