Dzień, gdy Laura raz po raz nurza się w morzu rozpaczy. Dies irae – rzec można:)
Pod wieczór, przy sto czterdziestym pierwszym zerwaniu tam hamujących potoki łez i krzyku, nie wytrzymuję i pytam rzeczowo:
– Co się z tobą dziś dzieje córko? Jesteś głodna?
– Nie!!! – otrzymuję natychmiastową odpowiedź.
– Może jesteś chora?
– Nie!!!
– Może cię coś boli?
– Nie!!!
– To jaka jesteś?
– Źłośliwa!!! !!!
Odważna samokrytyka. Szkoda, że niezbyt konstruktywna:)