Normal
0
21
false
false
false
MicrosoftInternetExplorer4
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin:0cm;
mso-para-margin-bottom:.0001pt;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:10.0pt;
font-family:”Times New Roman”;
mso-ansi-language:#0400;
mso-fareast-language:#0400;
mso-bidi-language:#0400;}
Ranek, pora około-śniadaniowa.
– Mogę iść do Maxa? – uderza w błagalne tony Nusia ( Max –
od razu wyjaśnię – to nie nowy absztyfikant średniej córeczki, a nazwa
pobliskiego sklepiku spożywczego:)
– Ale jest strasznie zimno. – próbuję przemówić do rozsądku,
który widać budzi się jako ostatni.
– Ale ja muszę kupić coś słodkiego. – oko za oko, argument
za argument.
– To idź. Zmarzniesz, to nabierzesz rozumu.
– Taak??? – ze szczerym zainteresowaniem Nusia – A TY tak nabrałaś?
:):):)
Polecam.
Stara, sprawdzona metoda naszych przodków: Wystawić dziecko
na ziąb aż skruszeje:)